Odpoczynku czas…

Tadeusz Ogłuszka – nauczyciel niezwykle ciepły, z przemiłym uśmiechem na twarzy i sercem na dłoni. Pomocny, życzliwy, bardzo lubiany przez uczniów i kadrę pedagogiczną. Po 37 latach rozpoczął nowy etap – aktywnego wypoczynku i realizacji planów, które dotychczas ograniczał czas. Jakie przemyślenia towarzyszą mu na zawodowej mecie? Czy moment jej przekroczenia to wyczekiwana ulga, frajda czy może smutek, odrobina żalu bądź ogrom wzruszenia? Ku wielkiej radości otrzymaliśmy odpowiedź…

***

- 37 lat… to różnica dwóch pokoleń, wręcz zmiana epok, multum zmian, trudności, ale i mnogość niezapomnianych zdarzeń. Tyle czasu upłynęło, odkąd podjął Pan pracę w Zespole Szkół w Reszlu. Czy pamięta Pan te początki? Czy wywołują uśmiech i dzisiaj?

T.O. – Całe moje zawodowe życie związane było z Zespołem Szkół w Reszlu, który na przestrzeni lat funkcjonował pod różnymi nazwami.
Do Reszla trafiłem przez przypadek. Jako świeżo upieczony mgr inż. zootechniki, „waletowałem” u mojego brata, który miał praktyki studenckie w Łężanach i szukałem pracy w różnych miejscach. Reszel był jednym z pierwszych, bo był blisko.
Pytanie jakie zadał mi na wstępie ówczesny dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych - pan Jerzy Paukszto, brzmiało: „Czy jeździ pan konno”. Ponieważ była to jedna z kilku moich pasji, otrzymałem pracę zootechnika w szkolnym gospodarstwie i polecenie zorganizowania szkolnego klubu jeździeckiego. Zostałem zakwaterowany w pokoiku nad biblioteką, ze wspólną łazienką i prysznicem w internacie.

- Młodzież wtedy i dzisiaj. Czy sposób pracy z nią prawie 40 lat temu i teraz znacznie się różni?

T.O. – Pracę z młodzieżą zaczynałem w PRL-u, kiedy nie każdego było stać na kalkulator, a kończę kiedy każdy ma smartfona z dostępem do Internetu. Kiedyś uczniowie porozumiewali się na lekcji za pomocą podawanych z ławki do ławki „liścików”, dzisiaj są to bez przerwy przychodzące SMS-y. Młodzież nie jest ani lepsza ani gorsza, jest po prostu inna. Zmieniły się cele i priorytety młodych ludzi. Zbyt wielką wagę przykłada się do tego żeby „mieć”, ograniczone są też zainteresowania. Nie jest to jednak wina tylko młodzieży, ale warunków życia, możliwości, presji otoczenia, wychowania i polityki społecznej państwa. Wydaje mi się też, że uczniowie mają zbyt dużo praw, których respektowanie jest przez nich wymuszane i niewiele obowiązków, które nie są wypełniane i to powoduje, że pracuje się trudniej niż kiedyś.

- Co wspomina Pan najmilej z czasu pracy w szkole?

T.O. -Najlepsze wspomnienia przywołuje zazwyczaj czas młodości. Pierwsze lata pracy, tworzenie i prowadzenie klubu jeździeckiego, praca zootechnika w gospodarstwie szkolnym, a później nauczyciela w szkole. Najmilszy czas, to okres 15 lat, kiedy prowadziłem klub jeździecki, rajdy konne po Mazurach, narodziny kolejnych źrebaków i trening koni, obozy jeździeckie, zawody jeździeckie, tradycyjne imprezy, wesela koniarskie. W klubie poznałem też swoją małżonkę. Znajomości i przyjaźnie z tamtych lat przetrwały próbę czasu i do tej pory członkowie klubu spotykają się przy różnych okazjach, wspominając tamte chwile.

- A co przysporzyło Panu najwięcej trudności?

T.O. – Najtrudniejszy okres w mojej pracy wiąże się ze zmianą profilu szkoły. Po przemianach polityczno - gospodarczych w 1989 r. i likwidacji PGR-ów spadło zainteresowanie zawodem rolnika i nasza szkoła zmieniła kierunek kształcenia na głównie ekonomiczny. Wiązało się to dla mnie z koniecznością zmiany kwalifikacji i rozpoczęciem studiów na kierunku marketing i zarządzanie. Praca na pełnym etacie w szkole, prowadzenie klubu jeździeckiego i studia, a poza tym wychowywanie dwójki dzieci powodowały, że był to trudny okres dla mnie i mojej rodziny.

- Jakie ma Pan plany na ten czas niekończących się wakacji?

T.O. – Nie do końca będą to wakacje. Do tej pory zawsze pracowałem na półtora etatu, więc i teraz nie będę się nudził. Prowadzimy z żoną gospodarstwo agroturystyczne, więc w okresie od maja do września jest co robić. Mam jednak nadzieję, że będę miał więcej czasu na swoje zainteresowania. Co prawda konno już nie jeżdżę, polować przestałem kilkanaście lat temu, w siatkówkę grać nie mogę. Zostały mi jeszcze: jazda na rowerze, pływanie kajakiem, spacery i bieganie, narciarstwo biegowe, śpiewanie w chórze, fotografowanie przyrody (szczególnie lubię digiscoping). Poza tym w gospodarstwie zawsze jest coś do zrobienia.

- Jak zapamięta Pan naszą szkołę?

T.O. – Są to bardzo miłe wspomnienia. Miałem przyjemność pracować ze świetnymi ludźmi, na których pomoc zawsze mogłem liczyć, w bardzo przyjaznej atmosferze i miłym towarzystwie. Z sentymentem wspominam nasze wycieczki krajowe i zagraniczne. Mam nadzieję, że nasze kontakty nie zakończą się wraz z moim przejściem na emeryturę. Bardzo miłe wspomnienia związane są też z klasami, w których byłem wychowawcą. Szczególnie wspominam moją pierwszą klasę technikum agrobiznesu.

- Czego życzyłby Pan Zespołowi Szkół na przyszłość?

T.O. – Przede wszystkim co roku 3 kandydatów na każde miejsce. Aby szkoła się rozwijała i wprowadzała nowe, atrakcyjne kierunki. A poza tym, jak mawia pewien starszy kolega,: „życzę autentycznych sukcesów”.

***

Serdecznie dziękujemy za kilka słów podsumowania minionych lat. Ze swej strony życzymy, aby wszystkie ciepłe słowa, które popłynęły pod adresem szkoły, wszelkie wymienione plany znalazły swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Niech czas odpoczynku obfituje w relaks, podróże, dobre, błogie chwile szczęścia i spełnienia.

Do rychłego zobaczenia!

opublikowano: 2020-09-08, © Julita Woźniakowska
   dział: Wydarzenia_szkolne
fot. Zespół Szkół w Reszlu
fot. Zespół Szkół w Reszlu
fot. Zespół Szkół w Reszlu
fot. Zespół Szkół w Reszlu
fot. Zespół Szkół w Reszlu
fot. Zespół Szkół w Reszlu
fot. Julita Okrąglewska
W świątecznym nastroju!
fot. Krzysztof Majcher
W świątecznym nastroju!
W świątecznym nastroju!
fot. Krzysztof Majcher
W świątecznym nastroju!

WSPIERAJĄ NAS

Festool
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski
DFM Sp. z o.o. producent mebli tapicerowanych
Primavera Furniture
Wydział Nauk Technicznych UWM
Warmińsko-Mazurska Agencja Energetyczna
Ochotnicza Straz Pożarna w Reszlu