PROJEKT „MAŁE MIASTO – WIELKA PRZYSZŁOŚĆ”
Za nami szóste już spotkanie realizowane w ramach projektu „Małe miasto – wielka przyszłość” i kolejny gość. Tym razem trochę nietypowy, bo nie z małego miasta, choć… no właśnie. Szymon Kułak urodzony w Gdańsku, po półrocznej nauce w jednym z liceów gdańskich postanowił przenieść się do szkoły średniej w Kętrzynie ( znanej „budowlanki”), ponieważ tu mógł zdobyć kwalifikacje ratownika wodnego, a tego bardzo chciał, zgodnie z jego pasją – pływaniem. Poza tym niedaleko, bo w Reszlu, Szymona babcia i jego dziewczyna. Rodzice wyrazili zgodę i Szymon rozpoczął swoją wieloletnią przygodę na wodzie. Związał się z ekipą ratowników wodnych w Giżycku i do dziś co weekend przyjeżdża tu z Gdańska, by realizować i stale rozwijać swoje umiejętności ratownicze. Ale zanim dotarł do miejsca, w którym jest dzisiaj, przeżył wiele – przygód, doświadczeń. Będąc uczniem szkoły średniej pracował jako ratownik w ośrodku wypoczynkowym koło Lidzbarka Warmińskiego i zdarzyło się, że pierwszy raz reanimował człowieka, który nie przeżył. Choć Szymon mocno przeżył to doświadczenie, nie zrezygnował z ratownictwa. Po maturze pracował w Praktikerze w Olsztynie, Castoramie w Gdańsku, a później razem z przyjacielem założyli firmę i remontowali domy. Przed pójściem na pierwszą fuchę remontową cekolowania uczył się w domu na niewykończonym kominku Później z tym samym przyjacielem postanowili stawiać domy i zbudowali łącznie półtora domu, bo w trakcie stawiania drugiego po małym nieporozumieniu z właścicielką, panowie postanowili zrezygnować z tego rodzaju pracy. Co ciekawe, Szymon wszystkiego uczył się samodzielnie, od podstaw – jak stawiać fundamenty, doprowadzać wodę, prąd, gaz, murować. Zrezygnował z budowlanki, ale doświadczenie i umiejętności, które nabył, były faktem i przydały się w przyszłości. Kolejna praca, której się podjął, by zarabiać na życie i wyjść z długów, miała inny charakter. Szymon stał się pracownikiem firmy transportowej, rozwożącej towary po całej Europie. Francja, Holandia, Hiszpania, Niemcy, Włochy. Po tych państwach podróżował tygodniami sam, nocując w samochodzie, żywiąc się zapasami, które zabrał z domu, żeby było taniej. Był jak wilk morski, choć lądowy, samotnik podróżujący bocznymi trasami, bo firma nie zezwalała na jazdę autostradami w ramach oszczędności. Dostrzegał w takim podróżowaniu plusy, bo mógł podziwiać piękne europejskie widoki, a przy tym będąc stale sam, miał mnóstwo czasu na rozmyślanie o sobie i swoim życiu. Nie było łatwo. Ważne jednak było to, że, jak sam podkreślił, miał dokąd wracać – do domu. Po jednej z takich podróży postanowił poszukać nowej pracy. Zatrudnił się w jednej z gdańskich firm budowlanych. Zaczynał od pracy z łopatą w ręce, ale nie narzekał. Jako człowiek kreatywny, dał się szybko poznać swojemu szefowi, który coraz bardziej ufał Szymonowi, powierzając mu coraz bardzie odpowiedzialne zadania. Dziś, po pięciu latach, jest jego prawą ręką. Dziś też w dalszym ciągu realizuje swoją pasję, jaką jest ratownictwo wodne. To, co przyciąga szczególną uwagę w Szymonowym podejściu do wszystkiego, co robi, jest pełne zaangażowanie i pasja, a przy tym przekonanie, że można się wszystkiego nauczyć, jeśli się tego chce. Szymon ciągle się rozwija i ciągle ma nowe pomysły na życie, które sukcesywnie realizuje. Niemal anegdotyczną ciekawostką jest fakt, że Szymon rozpoczynał studia na pięciu kierunkach. Żadnego nie ukończył, ale do każdego podchodził z typową dla siebie pasją. Z tego, co mówił, myśli o kolejnych studiach. Można mu tylko życzyć powodzenia w jego planach. Poza tym przerywanie studiów i zaczynanie kolejnych nie przeszkadza mu w realizowaniu pasji, w zdobywaniu kwalifikacji zawodowych dzięki ciągłemu rozwijaniu się w zawodzie, który nadal wykonuje. Jego zasadą jest próbować rzeczy nowych, doświadczać tego, co nieznane, ciekawe, a przy tym być szczerym i otwartym wobec współpracowników, traktować ich z szacunkiem, być wobec innych w porządku, nie zapominając jednocześnie o sobie – swoich racjach, swoich przekonaniach w realizowaniu różnych odpowiedzialnych zadań.
Komentarze
Jestem zaskoczony bardzo niskim poziomem językowym tego artykułu. Liczne powtórzenia, źle skonstruowane zdania. Proponuję żeby Redakcja zastanowiła się w przyszłości nad publikacją takich artykułów. Sama historia bardzo ciekawa. Pozdrawiam
2015-03-19 20:24:51, Olivier Zych