PROJEKT „MAŁE MIASTO –WIELKA PRZYSZŁOŚC” SPOTKANIE 7.
W ramach spotkań z maturzystami przyszła kolej na spotkanie z kobietami przedsiębiorczymi: Marią i Joanną. Obie prowadzą swoje firmy już jakiś czas.
Maria. Zapytana, kim chciała być jako dziecko, szuka w pamięci wspomnień i to, co zatrzymuje jej uwagę, jest spotkanie z pastorem kościoła ewangelickiego. Tak, mówi, chciała być pastorem. Choć, w zasadzie, stale ciągnęło ją do projektowania ubrań. Po szkole podstawowej postanowiła rozwijać się w kierunku wzornictwa, niestety szkoła z taką specjalizacją usytuowana w odległej Łodzi, była dla niej nieosiągalna. Wybrała więc szkołę zawodową o kierunku krawiectwo. Po jej ukończeniu kilka lat pracowała zgodnie z wyuczonym zawodem, choć , jak sama twierdzi, szyć nie lubiła. Nie odpowiadał jej też system pracy, żmudnej i monotonnej. Choć awansowała na kierownika – stanowisko, na którym wyrabiała w sobie umiejętności kierowania zespołem – w dalszym ciągu satysfakcji nie odczuwała. Postanowiła więc dokonać pewnych zmian w swoim życiu. Po pierwsze – zdała maturę, po drugie – zmieniła pracę. W nowym miejscu, będąc kelnerką na zamku reszelskim, nabierała nowych doświadczeń w pracy z ludźmi, wykorzystując przy tym umiejętności pracy w zespole nabyte w poprzedniej pracy. Ciągle jednak nie czuła satysfakcji. Ponieważ interesowała się psychologią, podjęła studia na kierunku terapia rodzinna i uzależnień, ale dosyć szybko z nich zrezygnowała, twierdząc, że czym innym jest zainteresowanie psychologią, a czym innym studiowanie jej, by uzyskać niełatwy w praktyce zawód terapeuty. Maria w dalszym ciągu poszukiwała swojego miejsca. Skutecznie, bo, czując w sobie ciągle zamiłowanie do projektowania, odważnie postanowiła otworzyć własną firmę – sklep z firankami. Maria nie tylko sprzedaje, ale też projektuje, aranżuje okna, zgodnie z oczekiwaniami klientów, stylizacją wnętrz, wykorzystuje przy tym swój zmysł artystyczny, no i realizuje swoją pasję. Czy jest łatwo? Bycie właścicielką firmy ma szereg dobrych stron, bo jest dla siebie szefową, odpowiedzialnie organizuje swoją pracę i kieruje pracą osób, które zatrudnia, ma trochę nienormowany tryb pracy, co jednocześnie oznacza, że przy natłoku zamówień pracuje po nocach. Bywają też momenty trudne. Jakiś czas temu zastój w zamówieniach był tak dotkliwy, że Maria zastanawiała się, czy nie zamknąć firmy. Kryzys minął, a Maria wie, że takie „chude lata” w prowadzeniu własnej firmy są wpisane w naturę tego typu przedsiębiorstw. Dziś jest szczęśliwa i myśli, by dokształcać się w aranżacji wnętrz. Rozwój firmy i zamiłowań są dla niej ważne w jej zamierzeniach.
Joasia. Nie pamięta, kim chciała być w dzieciństwie. Wybrała ogólniak, bo nie miała sprecyzowanych zainteresowań. Ten typ szkoły wydawał jej się lepszym sposobem przygotowania do studiów. Po zdanej maturze wybrała kierunek, który według niej dziś, był zupełnym niewypałem. Wydział pedagogiczny, kierunek – animacja kultury. Dziś Asia zdaje sobie sprawę z tego, że popularne wśród młodych ludzi kierunki pedagogiczne nie zapewniają pracy w takim wymiarze, by każdy absolwent mógł podjąć pracę w swoim zawodzie. Pięć lat studiów, zdobyte kwalifikacje nie przyniosły Asi tego, czego oczekiwała – pracy, choć jej nie unikała, bo już w czasie studiów dorabiała jako opiekunka dzieci. Można by rzec, że czysty przypadek sprawił, że Joasia zajmuje się dziś tym, czym się zajmuje. Kiedy pewnego dnia koleżanka robiła jej manicure, Asia ze szczególną uwagą przyglądała się precyzyjnym ruchom koleżanki i właśnie wtedy błysnęła w jej głowie myśl – to jest to, co chcę robić. Być kosmetyczką. Początkowo ćwiczyła swoje umiejętności wśród znajomych, w najbliższej rodzinie. Malowała paznokcie, wykonywała makijaże. Wiedziała, że to nie wystarczy, by być wykwalifikowaną kosmetyczką. Rozpoczęła więc naukę w Studium Zdrowia i Urody Teb Edukacja. Podczas praktyk rozwijała swoje umiejętności. Czas jakiś pracowała w salonie, ale nie lubiła czuć się kontrolowana, oceniana przez szefową. Postanowiła, że sama dla siebie nią będzie. Otworzyła mobilny salon kosmetyczny „Amarant”, co oznacza, że Asia wykonuje zabiegi u klientek, na których zainteresowanie nie narzeka. Przy tym stała się na nowo kierowcą, bo przez wiele lat po zdaniu egzaminu na prawo jazdy, nie prowadziła samochodu. Sytuacja zmobilizowała ją do pokonania lęków towarzyszących byciu kierowcą. Jak widać, czasem życie pisze nam scenariusze. Asia marzy o swoim stacjonarnym salonie. Wie, że wszystko jeszcze przed nią. Rozsądnie rozpatruje wydatki związane z otwarciem salonu i na razie odkłada tę decyzję. Cieszy się tym, co robi, zainteresowaniem pań, stałymi klientkami i tymi, które pojawiają się po raz pierwszy.
Obie rozmówczynie są w trakcie rozwijania własnych firm, zdobywają doświadczenia, szkolą się, szukają rozwiązań w sytuacjach kryzysowych, nabierając przy tym pewności, że idą właściwą drogą.