Projekt dla maturzystow
W ubiegłą środę odbyło się kolejne spotkanie grupy projektowej "Małe miasto- wielka przyszłość", którego gośćmi były... koordynatorki owego projektu, czyli p. Małgorzata Chmarycz i p. Anna Jankiewicz.
A to dopiero niespodzianka! Uczniowie byli bardzo zaskoczeni, jednak nie oni jedyni.
Okazało się, że takie spotkanie było zaplanowane jako ostatnie-podsumowujące projekt, lecz jeden z gości nie mógł pojawić się w Zespole Szkół, co wprowadziło małe zmiany w harmonogramie. To spotkanie było bardzo ważne - uczniowie mieli okazję poznać przeszłość swojej polonistki oraz pani, którą większość poznała przy początkach pracy w projekcie. No właśnie, czy zawsze było dobrze i lekko? Przecież obie panie zaszły daleko, są spełnione i wszystko im się udaje. Nie zawsze było idealnie...
Pierwsza zaczęła p. Gosia, absolwentka LO im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Kętrzynie na profilu... matematyka-fizyka. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, przecież każdy wie, że ten profil ma bardzo niewiele wspólnego z językiem polskim. Pani Gosia była dobrą uczennicą z przedmiotów ścisłych i tych humanistycznych, lecz jej wysiłek na języku polskim niestety nie był doceniany. Ona sama wspomina, że były to ciężkie momenty, ale przez wszystko da się przejść. Zdała maturę i postanowiła spróbować sił na studiach w Warszawie. Niestety ten wybór nie okazał się trafny i ostatecznie nie zagrzała tam miejsca. Zanim rozpoczął się kolejny etap w życiu naszej polonistki pt. "Dalsza edukacja", zleciał rok. Był pełen różnych miejsc pracy, nowych kontaktów, wycieczek, tzw. "spontanów". Podróże autostopem, nieznane miasta, szalone pomysły, przygody - to sposób bycia p. Gosi. To spontaniczność dawała największą radość, dzięki której każda wycieczka była niezapomniana. Powrót do nauki rozpoczął się zapisaniem do hotelarskiej szkoły policealnej. Następnym etapem były rozpoczęte studia w Olsztynie (filologia polska), które p. Gosia kontynuowała w Gdańsku. Gdańsk- duże miasto, nowi ludzie. Z czasem miasto staje się małe i znajome, a ludzie stają naszymi dobrymi znajomymi. I tu pojawia się kolejna rada: Nie bać się poznawać nowych ludzi. Różne znajomości często potrafią pomóc oraz zaoszczędzić sporo czasu i nerwów, np. podczas poszukiwania pracy. Jednak Gdańsk to za mało - czas na wyjazd do Anglii na kurs języka angielskiego. Pobyt u rodziny której nie znamy, w mieście, którego także nie znamy, obcy język, niejeden człowiek przeraziłby się i poddał. Inni ludzie pokazują nam, że jak się chce, to wszędzie można sobie poradzić. Pani Gosia również pracowała fizycznie przez kilka kolejnych wakacji w Holandii przy cebulkach tulipanowych. Nie było lekko, ale opłacało się, nie tylko finansowo, bo tu poznała nowych, fantastycznych ludzi i zwiedziła trochę Holandii. Po jakimś czasie, po powrocie do Gdańska jej droga życiowa zmieniła kierunek i p. Gosia dotarła do Zespołu Szkół w Reszlu "i tak się zostało" :)
Druga historia to streszczenie życia pani Ani, która również ukończyła ZSO w Kętrzynie. To chyba jedna z niewielu rzeczy, która łączy obie panie. Na pierwszy rzut oka to totalne przeciwieństwa. Pani Ania uczyła się na profilu humanistycznym, a następnym krokiem były studia w Szczytnie – na kierunku nauczanie języka angielskiego. Aby zarobić na utrzymanie na studiach pracowała sezonowo, ale to potwierdza powiedzenie, że żadna praca nie hańbi. Kolejnym krokiem było rozpoczęcie nauki w Pułtusku na profilu dydaktyka języków obcych. Jej hobby to wolontariat i społecznictwo - lecz sama stwierdziła, że nie ma zawodu "wolontariusz - społecznik". Od zawsze wiedziała, że jej powołaniem jest właśnie pomoc innym, stąd też pomysł na zrealizowanie z p. Gosią tego projektu oraz realizacja innych przedsięwzięć w ramach współpracy z Towarzystwem Miłośników Reszla i Okolic. Następnie rozpoczęła studia podyplomowe, w międzyczasie pracowała. Planuje iść na kolejne studia, żeby zacząć spełniać się zawodowo. Jej wizyty w wielkich miastach podczas studiów były trudne - czuła się zagubiona i zdarzało jej się płakać, kiedy nie mogła znaleźć drogi. Pani Ania musi mieć wszystko zaplanowane i dopięte na ostatni guzik, wtedy czuje się bezpiecznie i pewnie. Jej złotym środkiem jest zapisywanie sobie wszystkiego na kartce. Teraz jest nauczycielką w szkole w Sątopach i w Grzędzie i odpowiada jej praca z dziećmi.
Obie panie odpowiadały na pytania zadane w ankietach wypełnianych na początku projektu oraz na te zadawane na spotkaniu. Jak się okazuje nikt nie rodzi się nieomylny i "ogarnięty" we wszystkich sprawach. Każdemu jest ciężko na początku i w gruncie rzeczy każdy ma te same obawy: Jak sobie poradzę? Jak dotrę w to miejsce? A co jeśli się zgubię? A jeżeli wybiorę zły kierunek studiów? Najważniejsze to wiedzieć, że nie jesteśmy w tym sami. Trzeba dużo rozmawiać, pytać i dowiadywać się, próbować i nie bać się zmian, nawet tych ryzykownych.
To spotkanie było bardzo interesujące, pozwoliło na rozwianie wątpliwości i uwierzenie w siebie.
Maja Legin